Ilustrujemy wiersz Wandy Chotomskiej
„Bańkowice mydlane”
Jadę sobie koleją,
a tu nagle – przystanek.
Patrzę, napis na słupie:
“BAŃKOWICE MYDLANE”.
W Bańkowicach Mydlanych
aż się roi od baniek.
Wszyscy bańki puszczają
i panowie i panie.
W cienkie słomki dmuchają
wszystkie dzieci i niańki -nic innego nie robią,
tylko bańki i bańki.
Siedzi dziadek na skwerku,
pyka sobie z fajeczki –
wylatują z fajeczki
kolorowe banieczki.
Stoi trębacz na wieży,
dmucha w trąbkę z zapałem –
lecą bańki mydlane
z trąbki razem z hejnałem.
Straż pożarna pompuje
wodę z miejskiej sadzawki –
lecą bańki pod niebo
ze strażackiej sikawki.
Żaden komin w miasteczku
brudnym dymem nie dymi –
dymią wszystkie kominy
banieczkami ślicznymi…
Stoi pociąg na stacji
Bańkowice Mydlane,
a ja myślę: – Wysiądę! –
I trę oczy zaspane.
Nagle, co to? Gdzie napis?
Czyżby farba odprysła?
Napis gdzieś się zgubił…
Ja sie gubię w domysłach…
…Bańkowice Mydlane…
Było miast i prysło,
więc go szukam na mapie –
Nad Notecią, nad Wisłą.
Przewodniki wyciągam
i zaglądam w skorowidz…
Miasto prysło
jak bańka –
nie ma wcale
Bańkowic.
Zapraszamy do obejrzenia naszego fotobloga: http://fotosloneczna.blogspot.com/2013/04/rozmowy-o-zdrowym-jedzeniu.html